Biédne dziécię! Czyjegoż gniéwu nie rozbroją
Twe nieszczęsne przygody? Będę matką twoją,
Choć nieodemnie masz życie.
Tak przed towarzyszkami Ifis się rozczula,
Ifis, luba pociecha potężnego Króla,
Równie dobra jak i miła,
Gdy zdjąwszy złote szaty, aby swoje słowo
Czynem wesprzéć, gdy śmiało w wodę się rzuciła,
Rozumiano, iż ona jest wody Królową.
Pieszczonémi jéj stopy uderzona fala
Unosi ją ku dziecku; a litość obawie
Serca zająć nie dozwala.
Uchwyciła kolébkę, dumna swą zdobyczą,
Tam piérwszy raz w jéj twarzy i lubéj postawie,
Duma ze wstydliwością łączy się dziewiczą.
Prując wodę, łamiąc trzcinę,
Składa powoli zbawioną dziecinę,
Na piasek zwilżony rosą.
Zaraz jéj przyjaciółki zbiegają się w koło,
I na zadziwionego dziecka śniéżne czoło,
Trwożliwe uściski niosą.
A ty! która z daleka śledząc syna twego,
Poznałaś, iż go nieba opiekuńcze strzegą,
Zbliż się matko! niech radość serce twe pociesza,
Możesz jak obca ściskać małego Mojżesza;
Strona:Wybór poezyj pomniejszych Wiktora Hugo.djvu/148
Ta strona została uwierzytelniona.