Ta strona została uwierzytelniona.
siostra.
Wracałam, bracia, z kąpieli,
Z kąpieli, bracia, wracałam
Zasłoniona, bo się bałam,
By mnie Gaury nie widzieli.
Żar szedł z nieba nieskończony —
Jadąc z wolna, przy meczecie,
W najczystszéj myśli na świecie
Uchyliłam méj zasłony.
brat drugi.
Przechodził wtedy człowiek, miał kaftan zielony. —
siostra.
Być może, lecz na me życie
Przysięgam, nie było grzéchu.
Cóż to po cichu mówicie?
Mówicie z sobą po cichu?
Czyż wam krwi koniecznie trzeba?
Nie widział mnie nikt bez zasłony;
Chcecież wy zabić, o nieba!
Kobiétę i bez obrony?
brat trzeci.
Słońce miało dziś w wieczór jakiś blask czerwony.