Ta strona została uwierzytelniona.
Gdy tkliwiéj na mnie spoglądasz,
I siadasz mi na kolana,
Myślę, dziewczyno kochana!
Że znów głowy jakiéj żądasz
W zazdrości nieubłagana.
Czegóż się twarz twoja płoni?
Z chwałą wyszłaś z każdéj walki,
Więc niepomnij na rywalki,
Wszak róża, kwiatom na błoni
Rosnąc i kwitnąc nie broni.
Wszak żyję dla ciebie, w tobie!
Niech cię nieobchodzi wcale,
Choćby sto kobiét w téj dobie,
W wrzącéj miłości zapale
Tęschne rozwodziło żale.
Niech próżne życzenia roszczą,
Niech tobie zazdroszczą skrycie,
Niech tobie zawsze zazdroszczą.
Wszak stoisz na chwały szczycie,
Dzielisz mój tron, moje życie.
Ciebie czci lud méj stolicy,
Stambuł hołd ci składać bieży,
Stambuł, którego sto wieży.
Tak przegląda w fali świéżéj,
Jakby flota na kotwicy.