Ta strona została uwierzytelniona.
Gwizdał se ino pod nosem
staccata i allegretta,
A czasem na swoje konie
Zawołał „wiśta“ lub „hetta!“
Czasem się czapką ukłonił
Figurze koło gościńca,
Albo któremu z kumotrów,
Co szli na sumę do Tyńca.
A że był człowiek przytomny
I trzeźwy był na umyśle,
Więc konie sprawnie zatrzymał,
Gdyśmy zjechali ku Wiśle.
Na drugim wiślanym brzegu
(Przejechać trzeba tam promem)
Klasztor Tyniecki się wznosił,
Urwiskiem podparty stromem.
Wyrastał prosto z opoki,
W kamieniu cały i cegle,
A bystra woda wiślana
Do nóg mu padła ulegle.
Na starych zmurszałych murach,
Pomiędzy kamienne szczerby
Wspięły się krzewy zielone,
Kryjąc napisy i herby.
Czas groźne wyrył tu godła,
Świadcząc, że objął w swe władztwo