Strona:Wykolejony (Gruszecki) 24.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

rał nowe horyzonty, wprowadzał ją w zaklęte światy wiedzy i marzeń. Razem czytywali poezye, które on jej wyjaśniał, wskazywał na piękności obrazowania i idei przewodniej. Ta rola mentora i najwyższego sędziego pochlebiała Stanisławowi, przytem dawał on folgę własnemu zamiłowaniu do czytania i poetyzowania. Często rozmawiali o miłości, jako idei abstrakcyjnej — ten temat oboje interesował najbardziej, a pytanie Helci, co to jest miłość? dawało Stanisławowi temat do snucia tysięcy myśli; począwszy od t. z. platonizmu, a skończywszy na harmonii charakteru, upodobań, celu życia, wzajemnej ofiarności i zaufaniu. Ileż tam było błyskotliwych słów, złudzenia i marzycielskich rojeń. Ale oboje wierzyli w wygłaszane zdania i byli szczęśliwi.
Stara Karolowa, która niańczyła Helcię, zawsze mile spoglądała na nich, aż wreszcie pewnego razu zwierzyła się starszej pani, jakaby to była dobrana para z Helci i Stanisława.
Teraz i ciotka zwróciła na to uwagę, widziała silne zainteresowanie się swej pieszczotki Stanisławem, zauważyła jej wymowne spojrzenia, większą troskliwość w ubiorze. Tylko ten literat, jakoś nie godził się z jej planami przyszłości Helci. Ale po pewnem wahaniu zgo-