Strona:Wykolejony (Gruszecki) 30.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Znajomi i sąsiedzi odwiedzali dworek ciotki jak dawniej, gniewni, że Stanisław bez pożegnania wyjechał, więc też często z przycinkami o nim mówili. Nieobecnego zawsze gorąco broniła Helcia. Później ustały rozmowy o Stanisławie, od którego listy przychodziły w coraz to dłuższych odstępach czasu, aż wreszcie ustały zupełnie.
Tak mijał już rok trzeci.
Od jakiegoś czasu ciotka zaczęła się skarzyć na ból piersi, duszność; była niespokojną, rozdrażnioną i z każdym dniem słabła coraz to bardziej. Przywołany lekarz oświadczył, że to nic nieznaczące cierpienie nerwowe, które jednak biedną kobietę tak osłabiło, że się musiała położyć. Helcia i stara Karolowa nie odstępowały jej na chwilę. Chora najbardziej niepokoiła się przyszłością Helci. Co ty poczniesz, gdy umrę, mawiała do niej, czemu nie wyszłaś za mąż, miałaś niejedną dobrą partyą. To znów układała plany, że gdy wyzdrowieje wyjedzie z Helcią do stolicy, do kąpiel i t. d. Pewnego dnia zażądała papieru i pióra, kazała wyjść Helci z pokoju i dłuższy czas rozmawiała po cichu z Karolową.
Później czując się bardziej osłabioną, zawołała świadków i zrobiła testament, zapisując wszystko Helci.