Strona:Wykolejony (Gruszecki) 39.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

— A dlaczego Karolowa poprzednio nie oddała mi tego listu?
— Alboż ja mogłam wiedzieć, że panicz tu dłużej zostanie. Ot, myślałam, przyjechał, taj i pojedzie. Teraz, to całkiem co innego — ot ma panicz i list.
Zaadresowany był do Stanisława i snać dawno pisany, bo atrament pożółkł, a woń dobywająca się z listu silnie przypominała zapach bielizny.
Stanisław szybko otworzył list zapieczętowany i zaczął czytać, mieniąc się na twarzy, to znów smutno się uśmiechając. A Karolowa stała nieruchomie, wpatrując się to w Stanisława, to w list.
Skończył wreszcie czytanie, zapalił świecę i nad nią spalił list, ku wielkiemu zdziwieniu i żałości Karolowej, manifestującej się wykrzyknikami.
— I cóż tam stało w piśmie? — zapytała po chwili.
— Błogosławieństwo i pożegnanie.
Karolowa chciała dalej pytać, ale widząc chmurną twarz panicza, chwilę się pokręciła po pokoju i odeszła.
I rzeczywiście było nad czem myśleć, gdyż list ów zawierał prośbę zagrobową do Stanisła-