Strona:Wykolejony (Gruszecki) 55.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Słowa te wymówił ostrzejszym głosem, tak, że Helcia urażona, postanowiła nie dotykać dzisiaj tej kwestyi, lecz czekać sposobniejszej chwili.
Nastało przykre milczenie.
Po chwili Helcia rzuciwszy okiem na papiery leżące na stole, zapytała:
— Czy skończyłeś ten artykuł, o którym mi dawniej wspominałeś?
Stanisław zachmurzył się, lecz odpowiedział spokojnie:
— Nie — i nie będę kończyć, jakoś mi nie szedł.
— A cóż teraz piszesz?
— Teraz? — piszę powieść.
— Powieść? ciekawą? Możebyś mi treść opowiedział, mówiła Helcia, gdyż powieść z dawnych czasów pozostała względnie najulubieńszą jej lekturą.
Stanisław milczał przez chwilę, jak gdyby rozważał, czy ma jej powiedzieć, czy też nie: Wreszcie zaczął mówić niepewnym głosem ł
— Et, co tam mówić, stara historya, by. on i ona. On był młody, energiczny, utalentowany, szedł śmiało, przebojem nie zważając na opinię i ludzi — ona...