Strona:Wykolejony (Gruszecki) 81.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

przebrał się i znów poszedł do hotelu. W bramie spotkał gospodarza, który zaczął mu opowiadać, że pan hrabia poszedł zwiedzić kościół a pani jest na górze?
Nie czekał Stanisław końca mowy gospodarza, lecz szybko wbiegł po schodach i za sekundę klęczał przed tą kobietą całując jej ręce, patrząc z zachwytem w jej załzawione oczy. Oboje milczeli — w takich chwilach mowa jest za ubogą.
Cały wieczór przepędził Stanisław z przybyłymi, był upojony, rozmarzony, słuchał, patrzał, pytał, mówił, śmiał się jak dziecko, zapomniał o wszystkich i wszystkiem, był szczęśliwy. Nawet wuj nie psuł tej harmonii i grzecznie oświadczył, że przejeżdżając do kąpiel górskich przez to miasto, nie mógł odmówić sobie przyjemności zobaczenia dawnego znajomego.
Ale wszystko ma swój koniec, i ten uroczy wieczór, ta rozmowa sam na sam na balkonie, w obliczu uśpionego miasta i gorący uścisk ręki, który miał być zadatkiem przyszłego szczęścia — wszystko to skończyło się.
Stanisław całą noc przemarzył, włócząc się po polach i przyległych gajach.
Rano wrócił do domu, żona poszła na za-