Strona:Wywczasy młynowskie.djvu/014

Ta strona została uwierzytelniona.
II.

W tym czasie, gdy Brzdączkiewicz zapijał był wczoraj piwo „Pod elektrycznością“, w pensjonacie szkoły prywatnej, prowadzonej przez pana Dryblaskiego, uczniowie siedzieli naokoło stołów i odbywały się tak zwane korepetycje. Przy jednym z tych stołów jakiś student medycyny unieszczęśliwiał arytmetyką siebie i kilku drugoklasistów. Ciężka to praca usiłować, aby tacy myśleli, którym się wcale nie chce myśleć!
Dwaj mazgaje, popłakując, rozcierali sobie po twarzy brudnemi palcami łzy lenistwa; dwaj inni kułakowali się zawzięcie pod stołem; jeden malec nieustannie ziewał; reszta udawała, że słucha i rozumie wykład korepetytora.
Nareszcie spracowany student medycyny pożegnał ostatecznie już zniechęconych do arytmetyki uczniów i odszedł. W tej chwili do stołu przystąpił jakiś starszy pensjonarz. piątoklasista, z miną bardzo zuchwałą, i roz-