gnął do nas razem z pojęciem — paskudztwo ostatnie!... Bukowiecki, utwórz mi przymiotnik materjalny z rzeczownika „mięso“, a przedtem przypomnij sobie, że z tworzywa „żelazo“ jest — żelazny!
— Kotlet smaczny, panie profesorze!
— Czyste błazeństwo! Ale jesteś już bliżej prawdy. Uważaj — kotlet jest to potrawa mięs... No, powiedzże, według analogii smaczny, smaczna, smaczne!
— Siekany i miękki kotlet jest to potrawa niesmaczna.
— Sodoma i Gomora! Słuchajcie, zakute pałki! Z tworzywa „srebro“ urabia się przymiotnik srebrny, z „żelazo“ — żelazny, a jaki przymiotnik z „mięso“? Kto powie?
— Ja, panie profesorze!
— Dobrze, Ogródzki, ty zawsze miałeś poczucie języka!
— Z mięsa, proszę pana profesora, można zrobić rosół, pieczeń, zrazy, kołduny i kotlety...
— Bałwanie jakiś, to jest lekcja gramatyki, a nie nauka o rzeczach! — zawołał nauczyciel z gniewem i w dzienniku zapisał uczniowi pałkę, potem zaś rzekł poważnie: Od rzeczownika „mięso“ urabiamy przymiotnik „mięsny“. Zastanówcie się, czy ten przymiotnik można odmieniać przez stopnie!
Strona:Wywczasy młynowskie.djvu/017
Ta strona została uwierzytelniona.