Strona:Wywczasy młynowskie.djvu/046

Ta strona została uwierzytelniona.

wspierają istotnie wychowawczych usiłowań; następnie — nauczyciele, co najwyżej, fach swój mają na oku, a nie wychowanie; nareszcie — sam ty, panie przełożony, masz w sobie wroga wychowania.
Jeżeli się to jednak z góry wie, wtedy i tak można coś zrobić. Tymczasem ja Dryblaskiego podpowiadało mu jedynie:
— Strzeżmy się, gdyż mamy współzawodników, wrogów zakładu!
Kto swoje robi, drwi z nieprzyjaciół, nie zważa na żadną konkurencję. Właśnie tu strzedz się trzeba raczej swoich przyjaciół i siebie samego: z tych źródeł wypływają walne błędy wychowawcze. Nieprzyjaciele bowiem nie odbiorą ci usiłowań, nie ujmą talentu i zalet, jeżeli je istotnie posiadasz: mimo nieprzyjaciół, musisz zrobić robotę, jeżeli cię do niej serce niewoli. Ale ty albo jesteś udawacz, sam nie wierzysz w wartość swej pracy, albo też uważasz siebie za nieomylną doskonałość, a przeto w każdym razie podpisujesz swój brak przygotowania na dobrego pedagoga. Młodzież, obcując ze swymi wychowawcami, obcuje tem samem z ich zaletami i przywarami. Grecy skazywali wielu zacnych mężów na wygnanie, aby przypadkiem ster nawy społecznej nie dostał się w rę-