Strona:Wywczasy młynowskie.djvu/137

Ta strona została uwierzytelniona.
III.
Jak się zdobywa życiowe doświadczenie.

Było już lato. Kwiatek liczył przeszło rok życia i poczęła się w nim odzywać żyłka myśliwska. Węch ciągnął go po za chałupę, w pole, skąd zalatywały jakieś wonie, budzące u psa tego namiętność tropienia i ścigania dzikich zwierząt. Z nosem i oczyma, zwróconemi ku lasowi, często długo wystawał za chatą, jak gdyby zamyślony, odczuwający w sobie powołanie do innego zawodu. Może miał chęć puścić się i biedz daleko, prosto przed siebie, do lasu czerniejącego na skraju widnokręgu. Może mu się nieraz zawyć chciało w chwilach takiej potrzeby, czy tęsknoty za innem życiem. Atoli gnębiła go i przykuwała do miejsca inna siła — wola nieubłaganego gospodarza, rygor i mores domowej niewoli.
On tylko w snach mógł zadosyć czynić tym upodobaniom swoim. To też we śnie