Buda, zajęta przez Kwiatka po jednym z psów, poległych w boju z odyńcem, sąsiadowała na prawo z budą Cytry, suki nadzwyczajnie kłótliwej, nieustannie warczącej w swojej budzie; na lewo zaś znajdowała się buda Łobuza, psa ogromnie chciwego i żarłocznego, a przytem bardzo chytrego, umiejącego wyzyskać dla siebie każdą okoliczność. Ta para psów odrazu wzięła przewagę nad nowicjuszem. Łobuz, włożony do życia w budzie, chwytał w lot każdy kąsek rzucony. Swobody nie umiał ten pies wcale oceniać i, gdy go spuszczono z łańcucha, wychodził, na świat po to tylko, ażeby gdzie co ukraść i przynieść do budy, poczem jadł, a najadłszy się, spał w dalszym ciągu. Nie można już wymyślić gorszego stosunku nad pożycie ze swarliwą jędzą i sąsiedztwo o ścianę z chciwym złodziejem, co się teraz właśnie w udziale dostało Kwiatkowi! Pies schudł, ponieważ go Łobuz odjadał, stawał się ponury z powodu nieustannych zatargów z Cytrą. Tylko we śnie mógł kosztować szczęścia, marząc o bojach w kniei, któreby go okryły nowemi laurami.
Tymczasem po całej wsi gruchnęło, że Warga dostał od dziedzica ogromne pieniądze za Kwiatka i wszyscy poprzedni właściciele psa od razu go sobie przypomnieli. Suchar
Strona:Wywczasy młynowskie.djvu/180
Ta strona została uwierzytelniona.