Strona:Wywczasy młynowskie.djvu/194

Ta strona została uwierzytelniona.

gienesie, czy chcesz ze wszystkimi żyć w zgodzie i nikomu nie przeszkadzać, nawet — złodziejom i rozmaitym nikczemnikom? Toż, jeśli cię mam obdarzyć powszechną miłością ludzką, muszę poprzednio pozbawić twą duszę wszystkich przymiotów, które ona ma wspólne z bogami. Mamże to niezwłocznie uczynić i przemienić cię w dobrodusznego a bezmyślnego głupca, który się nigdy na nikogo za nic nie oburza i każdemu tylko schlebia?...
— Wstrzymaj się, wielki Zeusie, widzę bowiem, że moje pragnienia wchodzą na coraz gorsze manowce! Ale w tej chwili oto zaświtała mi w głowie dobra idea. Nie gniewaj się na mnie, jeśli ośmielony twą łaskawością, będę prosił teraz o wielkie rzeczy, jeśli wyrażę życzenie, które może nie powinno postać w umyśle i sercu śmiertelnika! Jestem pewny atoli, że toby mię uszczęśliwiło...
— Żądaj bez skrupułu, gdyż wszystko jest w mocy tego, który ziemią i niebem włada, a pioruny w ręku dzierży!
— Według mego zdania, ten świat, ten padół ziemski, na którym się z życiem swojem tułam, jest zupełnie zły i dlatego jest mi tu tak ciężko, tak nieznośnie. Nie ulega wątpliwości, że gdyby urządzenia świata by-