stępku nienawistną niezgodę: tamtę nacechowałem jednością, tę zaś podziałem. W owéj jedności umieściłem duszę rozumną, naturę prawdy i najwyższego dobra; w podziale zaś, nie wiedzieć jaką istotę nierozumnego życia, i jakąś istność i naturę najwyższego złego, z któregom zrobił nie tyIko rzeczywistą istotę, ale i życie prawdziwe niezależno od ciebie mój Boże, od którego wszystko pochodzi. Biédny fanatyk, pierwszą nazywałem „Monadą“ jednością duchowną bez płci; drugą „Dyadą“ podwójnością przyczyną gniewu w zabójstwach, podnietą w rozwiozłości; nie wiedzieć com nawet mówił. Nie wiedziałem o tém, anim się tego jeszcze nie nauczył, że żadna istota nie jest złém, że wewnętrzna duszy naszéj władza nie jest najwyższém i nieodmienném dobrem. Jako bowiem to jest zbrodnią kiedy umysł daje popęd przewrotnemu poruszeniu, i podnosi burzliwą nawałę swéj zapalczywości; a to jest rozwiozłością, kiedy dusza nie strzeże swéj skłonności, która ją wlecze do cielesnych roskoszy: tak niemniéj skaza przesądu i błędu, która życie sromoci, pochodzi z zamąconego rozumu, jakim wtedy był mój rozum, nie wiedząc że inném światłem być miał objaśniony, aby się stał ucześnikiem prawdy, nie będąc on sam prawdy naturą. „Bo ty rozświécasz pochodnię moję Panie Boże mój, ty rozjaśniasz ciemności moje [1]“ „a z twéj pełności, myśmy wszyscy wzięli [2]“ „ponieważ, ty jesteś światłość prawdziwa, która oświéca wszelkiego człowieka na świat przychodzącego [3]“ „u którego nie masz przemiany, ani znaczenia na przemianę [4].“
Usiłowałem przybliżyć się ku Tobie, aleś mnie odpychał od siebie abym śmierci zakosztował „bo ty poniżasz dumnych.“ Ale cóż dumniejszego, jako twierdzić z niesłychaném szaleństwem, że tém z natury jestem, czém ty jesteś? Nieuchronnéj odmianie ulegający czułem to dobrze w mojém pragnieniu, kiedym chciał dla tego być uczony,