„został pomiędzy nas policzony“ i czynsz cesarzowi oddał[1]. Nie poznają zapewne téj drogi, którąby od siebie zeszli ku niemu a przez niego wstępując do niego się wznieśli! Nie znają tej drogi, i mniemają że w górę są wyniesieni, i z gwiazdami razem jaśnieją; a owo na ziemię strąceni i zgruchotani zostali; „i zaćmione jest bezrozumne serce ich![2]“ Wiele i prawdziwie mówią o stworzeniu, ale twórczej prawdy nic pobożnie szukają, i dla tego jéj nie znajdują „a jeżeli ją znajdują“ poznawszy przez nię Boga, nie czczą go jako Boga ani mu dziękują, lecz nikczemnieją w myślach swoich „i powiadają się być mądrymi[3]“ sobie przyznając to co twojém jest. I przeciwnie: przez ich przewrotne zaślepienie tobie przypisują to, co do nich należy, to jest: kłamstwa swoje na ciebie składają; kiedy ty jasną prawdą jesteś. „Odmienili bowiem chwałę nieskazitelnego Boga w podobieństwo obrazu człowieka śmiertelnego i ptastwa, i czworonogich, i płazu[4].“ Prawdę twoję odmieniają w kłamstwo „i modlą się, i służą stworzeniu raczéj niż Stworzycielowi[5].“
Ci jednak uczeni ludzie, swojém postrzeżeniem nauczyli mnie wiele prawd naturalnych, i objąłem jasno ich przyczynę rachunkiem, porządkiem czasów i widocznemi gwiazd przechodami dowiedzioną; porównywałem te obserwacye z rozprawami Manesa, który w tym przedmiocie nader długie brednie popisał, alem nie znalazł żadnego dowodu o przesileniach dnia z nocą, ani o ich porównaniach, ni o zaćmieniach słońca i księżyca, i innych zjawiskach, jakiego mnie pogańska filozofia z przekonaniem nauczyła. Kazano mi tylko wierzyć tym marzeniom niezgodnym zupełnie z prawidłami matematycznemi, i moich własnych oczu obserwacyami.