Strona:Wyznania świętego Augustyna.djvu/114

Ta strona została przepisana.

męskiéj doskonałości nie dorośnie „aby nie unosił się za każdym nauki powiewem[1].“ Ten atoli doktor, ten mistrz, ten wódz, ten naczelnik nazbyt śmiało dowodził swoim zwolennikom, że to nie lada którego człowieka, ale ś. Ducha twojego w nim słuchają i naśladują, któż tego grubym szałem nie nazwie, i nie uzna, że takie brednie o zwodnictwo przekonane, zasługują jedynie na nienawiść i wzgardę? Zaczém jeszcze nie byłem zupełnie pewny, czyli nawet podług jego nauki mogą być wyłożone zmiany trwałości dnia i nocy, i sama odmiana nocy i dnia, jako téż zaćmienia gwiazd, i inne zjawiska, o czém w innych dziełach czytałem; ile że w punktach wątpliwych i zupełnéj niepewności, dla głośnéj jego świątobliwości nakłaniałem wiarę moję do jego powagi.




ROZDZIAŁ VI.
O gładkiéj z natury Fausta wymowie oraz jego nieumiejetności sztuk nadobnych.

Przez dziewięć prawie lat, w których upływie błądził mój umysł pomiędzy temi szaleńcami słuchając ich nauki, niecierpliwiem wyglądał owego Fausta, ponieważ stronnicy téj sekty, na których dotąd natrafić mógłem, a którzy moich astronomicznych zagadnień rozwiązać nie zdołali: przyrzekali mi jak przódy, że za przybyciem jego, niebawnie w piérwszéj rozmowie, nie tylko te, ale daleko ważniejsze trudności bardzo snadno rozwinie, jakiekolwiek się w méj myśli jeszcze zjawić mogą.

Skoro więc przybył, widziałem człowieka wdzięcznego, i z przyjemną mową; który te same fraszki, jak inni, z większym atoli wyrazów powabem gadał. Ale cóż mojemu pragnieniu pomogła ta piękna układność cześnika, który drogie lecz próżne stawiał przede mnie puchary? Syte

  1. Efes. 4, 13