Strona:Wyznania świętego Augustyna.djvu/118

Ta strona została przepisana.

stać przy tém, na com ślepo trafił, dopóki nowe światło wyboru lepszych rzeczy nie zabłyśnie.
Tak więc ów Faust, który dla bardzo wielu był śmiertelném sidłem, mimo swéj wiedzy i woli rozwalniać już począł to, którém ja byłem dawniéj zadzierzgniony. Ręce twoje mój Boże, w niezbadanéj twéj opatrzności zawsze czynne, nie opuszczały mojéj duszy: a krew serca méj matki, przez rzewne jéj łzy we dnie i w nocy płynące, w ofierze za mnie do ciebie się wznosiła. Tak cudowny i ukryty miałeś nademną dozór ty sam mój Boże, bo „przed Panem postępki człowiecze będą prostowane, i drogi jego zechce[1].“ I któż inny ma staranie o zbawieniu, jeśli nie wszechmocna ręka twoja, która naprawia, co udziałała?




ROZDZIAŁ VIII.
Mimo woli swéj matki, z Boskiego rozporządzenia udaję się do Rzymu.

Z niepojętego twéj opatrzności rozporządzenia doradzono mi, bym się przeniósł do Rzymu, i tam raczéj niźli w Kartaginie nauczał sztuki wymowy. Jaka pobudka nakłoniła mnie do tego, nie pominę wyznać ją przed tobą, ponieważ i w tém przepaść twoich tajemnic, i nieustannie czuwające nade mną twoje miłosierdzie, odsłania się w méj myśli i do sławienia zachęca. Nie byłbym zapewne przeniósł się do Rzymu dla samego widoku pięknych nadziei, jakie wystawiali mi przyjaciele, że to będzie dla mnie z większą korzyścią, że wyższą dostojnością i sławą rozjaśnieję; aczkolwiek i te uwagi umysłem moim wtedy silnie władały, lecz daleko silniejszą i prawie główną była uwaga: że młodzież rzymska jest w naukach pilniejszą i spokojną, że zaprowadzony porządek w karności, ściśle zachowuje; że obcy uczniowie do szkoły mistrza innego wydziału, nieładem i

  1. Ps. 36, 23.