stać przy tém, na com ślepo trafił, dopóki nowe światło wyboru lepszych rzeczy nie zabłyśnie.
Tak więc ów Faust, który dla bardzo wielu był śmiertelném sidłem, mimo swéj wiedzy i woli rozwalniać już począł to, którém ja byłem dawniéj zadzierzgniony. Ręce twoje mój Boże, w niezbadanéj twéj opatrzności zawsze czynne, nie opuszczały mojéj duszy: a krew serca méj matki, przez rzewne jéj łzy we dnie i w nocy płynące, w ofierze za mnie do ciebie się wznosiła. Tak cudowny i ukryty miałeś nademną dozór ty sam mój Boże, bo „przed Panem postępki człowiecze będą prostowane, i drogi jego zechce[1].“ I któż inny ma staranie o zbawieniu, jeśli nie wszechmocna ręka twoja, która naprawia, co udziałała?
Z niepojętego twéj opatrzności rozporządzenia doradzono mi, bym się przeniósł do Rzymu, i tam raczéj niźli w Kartaginie nauczał sztuki wymowy. Jaka pobudka nakłoniła mnie do tego, nie pominę wyznać ją przed tobą, ponieważ i w tém przepaść twoich tajemnic, i nieustannie czuwające nade mną twoje miłosierdzie, odsłania się w méj myśli i do sławienia zachęca. Nie byłbym zapewne przeniósł się do Rzymu dla samego widoku pięknych nadziei, jakie wystawiali mi przyjaciele, że to będzie dla mnie z większą korzyścią, że wyższą dostojnością i sławą rozjaśnieję; aczkolwiek i te uwagi umysłem moim wtedy silnie władały, lecz daleko silniejszą i prawie główną była uwaga: że młodzież rzymska jest w naukach pilniejszą i spokojną, że zaprowadzony porządek w karności, ściśle zachowuje; że obcy uczniowie do szkoły mistrza innego wydziału, nieładem i
- ↑ Ps. 36, 23.