Strona:Wyznania świętego Augustyna.djvu/122

Ta strona została przepisana.

pomyśliłem o chrzcie ś. i lepszy byłem jeszcze dziecięciem będąc, kiedym go od pobożności méj matki żądał, jak sobie to na pamięć przywodzę, i jużem to w upokorzeniu przed tobą wyznał.
Wzrosłem do wieku dojrzałego, ale na zawstydzenie moje; a głupstwem mojém olśniony wyśmiéwałem zbawienne rady niebieskiego lekarza, który nie dozwalał mi w takim stanie zamrzéć podwójną śmiercią. Gdyby tą raną serce méj matki było dotknięte, nigdyby uleczone nie było. Nigdy tego zupełnie opowiedzieć nie zdołam ile przywiązania ku mnie miała; i jak daleko więcéj troskliwości i cierpień kosztował ją ów syn, którego z ducha odrodzić pragnęła, niżeli to samo dziecię z jéj ciała zrodzone. O zaiste! nie pojmuję, czémby ta rana była uleczoną, gdyby śmierć moja wiecznym zamorem zakończona, była wnętrze jéj miłości przeraziła. I w cóżby się obróciły tak gorące, częste i nieustanne jéj modły, które do ciebie tylko zanosiła? Czyliżby mogła nieskończona dobroć twoja litościwy Boże, pogardzić skruszoném i uniżoném sercem czystéj i trzeźwéj wdowy, często rozdawającéj jałmużny, dopełniającéj wszelkiego uszanowania i usługi świętym twoim; która każdego dnia zanosiła ofiarę na twój ołtarz, i była jéj ucześniczką; codziennie dwa razy, rano i wieczór, uczęszczała ustawicznie do twojego kościoła, nie dla próżnych baśni i gadek z niewiastami, lecz, aby w słowie twojém ciebie słuchała, byś i ty modlitwy jéj wysłuchał. Miałżeś pogardzić jéj łzami, któremi cię nie o złoto ani srebro, ni o żadne przemienne i znikome dobro, lecz o zbawienie duszy syna swojego prosiła, i odmówić swéj pomocy dla téj, którą łaska twoja o to proszącą, tylą cnotami ubogaciła? O bynajmniej Panie! aleś ty jéj wszędzie był obecnym, wysłuchałeś ją, tyś to uczynił porządkiem niezmiennego twojego przeznaczenia. Dalekiém niech będzie to mniemanie, abyś ją zawodzić miał w owych widzeniach i odpowiedziach twoich, o których jużem wyżéj namienił,