Strona:Wyznania świętego Augustyna.djvu/148

Ta strona została przepisana.

ty sam byłeś świadkiem. Gdy go do więzienia lub na ukaranie prowadzono, spotkał się z nim budowniczy, któremu szczególniéj nadzór nad publicznemi fabrykami był poruczony. Ludzie prowadzący go bardzo się ucieszyli, i radzi temu byli, że w ich przechodzie nadarzył się osobliwie ten, u którego oni sami wpadali w podejrzenie o kradzież rzeczy w domu sądowym; aby kogo innego, lecz nie onych posądzał. Ten atoli człowiek, często widywał Alipiusza w domu pewnego senatora, którego pozdrawiać przychodził; poznawszy go, ujął natychmiast za rękę, wyrwał z pomiędzy gminu, a uprowadzonego na stronę pytał o przyczynę tego nieładu, i wysłuchał zdarzenie. Całéj téj gromadzie, która rozruch robiła i złośliwą zemstą odgrażała, budowniczy kazał iść za sobą. Przyszli przed mieszkanie młodzieńca, co występek popełnił. Przede drzwiami stał mały chłopczyk w takim jeszcze wieku, w którym nie obawiał się aby dla jego pana stąd wyniknąć miało jakie nieszczęście, jeźli wyjawi, że wtedy towarzyszył mu do sądowego domu. Przypomniał go sobie Alipiusz i oznajmił to budowniczemu, a ten pokazał chłopcu siekierę z zapytaniem czyja ona jest? nasza, niezwłocznie odpowiedział, daléj zapytany wszystko wykrył. Tak przeto cały występek został na ten dom przeniesiony dla zawstydzenia owéj gromady ludu, która już z Alipiusza tryumfować poczęła; a przyszły gorliwy nauczyciel i obrońca słowa twojego, sędzia i rozjemca spraw tak ważnych w kościele twoim, wyszedł z tego niebespieczeństwa, mędrszy nauką i doświadczeniem.




ROZDZIAŁ X.
O nieskażonym charakterze Alipiusza; i o zapale Nebrydyusza w szukaniu prawdy.

Znalazłem go w Rzymie, i tak ścisłą połączyliśmy się przyjaźnią, że razem ze mną wyjechał do Medyolanu, aby już