byłem! onego zaś własne zdumienie nade mną wlekło pod jarzmo mojéj niewoli. Takiemi byliśmy: pókiś ty najwyższy Boże, o garstce ziemi naszéj nie zapominając, nie ulitował się nędzy naszéj i na ratunek nie przybył cudownemi i tajemnemi drogami.
Usilnie nalegano, abym pojął żonę. Jużem oświadczył moje żądanie, i chętnie byłem przyjęty; matka moja czynnie przykładała się do tego, w nadziei że stan małżeński rychléj przywieśdź mnie powinien do zbawiennéj wody chrztu św. Przeczuwała ona z radością, żem się zbliżał codzień więcéj do niego; że już ów błogi czas nadchodzi, w którym mojém wyznaniem wiary, jéj śluby, jako i twoje obietnice będą wypełnione. Lecz, gdy i moją prośbą i pragnieniem swoich życzeń pobudzona, namiętnym głosem serca swojego codziennie cię błagała, abyś jéj we śnie jaki znak objawił o przyszłym moim związku małżeńskim, zawsześ jéj odmawiał téj pociechy. Widziała ona próżne i fantastyczne obrazy z usilnego natężenia ducha człowieczego zebrane; opowiadała mi je, ale z pogardą, nie z taką atoli ufnością, z jaką zwykła: gdy jéj palec twój coś wskazywał. Mówiła, że pewnym zmysłem, trudnym do wyrażenia, poznaje różnicę pomiędzy twojemi objawieniami a snami jéj duszy. Starano się jednak dla mnie o oblubienicę, proszono o panienkę; ale że o dwa lata młodszą się zdawała od wieku zdolnego do zamęścia, a mnie się podobała, czekać więc na nię umyśliłem.