Strona:Wyznania świętego Augustyna.djvu/161

Ta strona została przepisana.

całéj nieskończonéj przestrzeni bez zakresu rozlanym, tak, że ziemia i niebo i wszystkie stworzenia posiadają cię w sobie, w tobie się kończą, ale ty sam jeden nigdzie się nie kończysz. A jako ciało rozciągłego powietrza nad powierzchnią ziemi, oprzeć się światłu słonecznemu nie może; które przechodzi je i przenika, chociaż go nie rozdziera ani przedziela, ale całe napełnia; tak równie mniemałem, że nie tylko ciało nieba, powietrza, morza, ale i ziemi przechodzisz; że niemniéj przenikliwe jest w największych i najmniejszych swoich częściach dla wpływu twéj obecności, która jakby subtelne tchnienie miesza się do wewnętrznego i zewnętrznego ruchu wszelkiego stworzenia twojego.
Taki był mój domysł, bom wtedy myśleć inaczéj nie umiał, co było grubym błędem. Podług takiego rozumowania przypuścić wypadało: że większa część ziemi większą ciebie, a mniejsza mniejszą część obejmuje; twoja więc obecność byłaby podzielną w ten sposób: żeby jéj się więcéj mieściło w ciele słonia niżeli wróbla, o tyle, o ile ciało piérwszego ogromniejsze jest od drugiego; tak przeto podziały twéj istoty do nierówności ciał, stósowaćby się musiały. Ty jednak nie jesteś takim; aleś jeszcze wtedy nie oświecił moich ciemności.




ROZDZIAŁ II.
Zarzuty Nebrydeusza przeciwko Manicheuszom.

Dość mi było Panie, na zawstydzenie tych ludzi zwiedzionych oraz zwodzicielów, i tych niemych świegotów (bo usta ich zawsze zamilczały twoje słowo), dosyć był dla mnie ten zarzut, który Nebrydyusz już dawno, w Kartaginie jeszcze przeciwko nim często przytaczał; i wszyscy, cośmy to słyszeli, zadrżeliśmy: cóżby ci Boże uczynić mógł, pytał ich, nie wiedzieć jaki naród ciemności, który oni ze strony istoty złego, przeciw tobie stawiają jako armię nieprzyjacielską,