Strona:Wyznania świętego Augustyna.djvu/163

Ta strona została przepisana.

i ciał naszych, nie tylko dusz i ciał, ale wszystkich istót i rzeczy; nie pojmowałem przecież jeszcze jasno zawiązku, z którego przyczyna złego wypływa. I jakabykolwiek ona była, czułem to dobrze, żem w jéj badaniu winien był wszelką moję rozwagę rostropnie urządzić, abym nie był zpowodowany utrzymywać, że Bóg nieodmienny zmianie ulega; bym, szukając przyczyny złego, nie stał się sam przedmiotem mojego badania. Szukałem jéj bespiecznie, pewnym będąc przeto, że grubym błędem są mowy Manicheuszów, których z całéj siły méj duszy unikałem; bo to jasnym było dla mnie dowodem, że ze sercem pełném swéj złośliwości szukali złego przyczyny, woleli raczéj przypuszczać, iż twoja boska Istota usposobiona jest do ponoszenia złego, niźli, by przyznali, że własna ich natura źle czynić jest skłonna. Usilnie przykładałem się, bym pojął tę prawdę często przede mną powtarzaną: że wolne użycie woli naszéj jest przyczyną złych uczynków naszych, a sprawiedliwe twoje sądy: byśmy złe cierpieli; lecz mój słaby wźrok jasno widzieć jéj nie zdołał. Napróżnom usiłował wyprowadzić oczy méj duszy z téj ciemnéj przepaści, ilem się razy o to pokusił, nanowom się zanurzał, a za powtarzaném usiłowaniem zawszem się głębiéj pogrążał.
Ta jednak uwaga podnosiła mnie potrosze ku światłu twojemu, żem nie był bardziéj upewniony o mojém życiu, jak o méj woli. Gdym czego chciał lub nie chciał, zupełnie byłem przekonany, iż to nie kto inny, ale ja byłem, który chciałem lub nie; i wnosiłem już z pewnością, że w tém niezawodnie istnieje grzéchu mojego przyczyna. Kiedym czynił co mimo méj woli, czułem że bardziéj cierpię aniżeli działam, uważałem to nie za winę, ale raczéj za kaźń, którą słusznie uchłostany, o twéj sprawiedliwości myśląc, niezwłocznie ją wyznawałem.
Lecz zapytałem potém siebie: któż mnie stworzył? czyliż nie mój Bóg, który jest nie tylko dobry ale samém