Strona:Wyznania świętego Augustyna.djvu/172

Ta strona została przepisana.

wszystko podał pod moję władzę, coś niższém ode mnie utworzył. Ta zapewne była prawość i umiarkowanie, i średnia kraina mojego zbawienia; bym nieskażenie chował w sobie obraz Boga mojego, a wiernie tobie służąc, panował ciału mojemu. Lecz skoro moja duma podniosła się przeciw tobie, gdy „biegłem przeciw Panu mojemu, pod grubą tarczą tłustego karku mojego[1]“ wszystko więc po czém deptałem, wzniosło się nad głowę moję, aby mnie bez spoczynku i odetchnienia do ziemi przygniatało. Wszystkie te ciała gromadami i w massach okrążone zewsząd zabiegały oczom moim, a rozmyślającemu nad ich obrazami, gdym się chciał od nich odwrócić, te same obrazy wzbraniały mi do ciebie powrotu, i zdawało się, że słyszę głos: dokąd idziesz niegodny i haniebny człowiecze? Takie były wyrostki z méj rany, „boś mnie poniżył pysznego jako zranionego[2];“ nabrzmiałość méj duszy odłączyła mnie od ciebie, a zbyt rozdęta pychą twarz moja zasłaniała moje oczy.




ROZDZIAŁ VIII.
Bóg dopóty pobudzał go niespokojnością, dopóki nie uznał prawdy.

Ty atoli Panie trwasz na wieki, ale gniéw twój przeciw nam nie trwa na wieki, boś się ulitował mnie garstki ziemi i popiołu, a łaskawe spojrzenie twoje na mnie przekształcić raczyło wszystkie zgrozy moje. Potężna ręka twoja pobudzała bodźcem stroskane moje serce, aby dopóty niespokojném było; dopóki wewnętrzna oczywistość, nie odsłoni mu twéj pewności, i tym to sposobem klęska owa nabrzmiałość moja za ukrytém i skuteczném twéj ręki dotknięciem; a pomieszany i zasępiony wźrok méj duszy, ostrém zbawiennych boleści lekarstwem dla oczu, codzień po trosze był uzdrawiany.




  1. Job. 15, 26.
  2. Ps. 88, 11.