jakoby w Egipcie pokarm, za który Ezau utracił prawo pierworodne; ponieważ twój lud pierworodny, nacechowany tą utratą „sercem do Egiptu obrócony“ w miejscu ciebie czworonożnemu bydlęciu cześć oddając, poniżał twój obraz, duszę swoję „przed obrazem cielca jedzącego trawę[1].“
Te rzeczy znalazłem w owych księgach, alem nie zażywał tego światowego pokarmu; bo się tobie spodobało Panie „zgładzić zelżywość mniejszości z Jakóba, i podać starszego pod władzę młodszemu[2]; i tyś powołał pogańskie narody do dziedzictwa twojego[3].“ Ale i ja przyszedłem do ciebie, wyszedłszy z pod obcego szaru, i obróciłem moje pragnienie do złota, które za twoim nakazem lud twój wyniósł z egipskiéj niewoli[4]“ bo twojém było, gdziekolwiek było. Tyś powiedział Ateńczykom przez Apostoła twojego: „że w tobie żyjemy, ruszamy się i jesteśmy; jako niektórzy z ich poetów powiedzieli[5].“ I ztamtąd zapewne były owe księgi. Nie obróciłem méj żądzy do posągów egipskich, którym ze złota twoich naczyń służyli: „którzy prawdę Bożą odmienili w kłamstwo i modlili się, i służyli stworzeniu raczéj niźli Stworzycielowi[6].“
Temi uwagami upomniony, bym powrócił do siebie, twoją więc przewodnią i pomocą wsparty, wszedłem w głęboką tajnię méj duszy. Wszedłem, i jakkolwiek słabém, wewnętrzném atoli mojém okiem ujrzałem wyżéj nad témże méj duszy okiem, nad moim rozumem, światłość nieodmienną; lecz nie pospolitą która wźrokiem każdego ciała może być widzianą, ani téż inną téj saméj natury, jako z ob-