ale poniżeniem i zesromoceniem wszystkich swoich władz wewnętrznych, i zewnętrzną nadętością.
Dziwiłem się temu, żem cię już kochał, ale nie próżne widma miasto ciebie; i nie trzymałem się dawnego boga mojego, ale nieskończona piękność twoja porywała mnie ku tobie: lecz niestety! zgubny mój ciężar odrywał mnie zaraz od ciebie, upadałem ciężko z westchnieniem na ziemię tych samych zboczeń, a tym ciężarem były nałogi cielesne.
Ale pamięć o tobie zawsze i wszędzie była ze mną, i żadnym sposobem wątpić nie mógłem, że jesteś jedyną istotą, do któréj winienem być przypojony; acz daleko jeszcze byłem od tego, abym się mógł do ciebie przywiązać: „bo ciało, które się kazi obciąża duszę, a ziemskie mieszkanie tłumi umysł wiele myślący[1].“
Oprócz tego byłem pewny: „że niewidzialne rzeczy twoje od stworzenia świata przez te rzeczy uczynione zrozumiane, poznane bywają: wieczna téż moc twoja i Bóstwo[2].“ Pilnie tego dochodziłem, skądby zjawiło się we mnie podziwienie nad pięknością ciał niebieskich lub ziemskich, i któreby prawidło wtedy posłużyło mi za podstawę, kiedym o przedmiotach odmiennych prawdziwie sądząc mówił: to tak być powinno, to zaś nie tak; tym sposobem wnioskując, odkryłem nad moim odmiennym rozumem nieodmienną i prawdziwą wieczność prawdy.
Stopniowo więc postępowałem od ciał do duszy czującéj przez ciało, a od duszy do wewnętrznéj jéj władzy, któréj zmysł ciała przesyła zewnętrzne przedmioty; i do téj tylko granicy zmysłów nierozumne zwiérzęta instynktem swoim dosięgają. Dotknąłem nakoniec władzy rozumującéj, do któ-