Strona:Wyznania świętego Augustyna.djvu/183

Ta strona została przepisana.

Nie byłem tak pokorny, abym poznał upokorzonego mistrza mojego Jezusa Chrystusa, i jak wysoką naukę słabość jego obejmowała. Bo Słowo twoje, przedwieczna prawda, unoszące się nieskończenie wyżéj nad wszystkie najwyższe szczyty twojego stworzenia, podnosi do siebie pokorę swoich poddanych. Na téj niskiéj krainie niski sobie domek wybudował z naszéj gliny, aby przez to poniżył od własnéj wyniosłości tych, którzy być mieli jego poddanymi i przywiódł ich do siebie, uleczył ich dumę, i miłość w ich sercach rozzarzał. Chciał, aby już daléj nie błądzili za ufnością w sobie samych, ale ukorzyli się w swéj słabości, widząc tak bardzo uniżone Bóstwo nawet słabością naszą odziane, przez przyjęcie skórzanéj sukni naszéj, i by utrudzeni na niéj się układli, ona zaś powstając, aby ich ze sobą podźwignęła.




ROZDZIAŁ XIX.
Uważał Jezusa Chrystusa jako człowieka wysokiéj mądrości.

Inne wcale było moje mniemanie. Tylem tylko sądził o Panu naszym Jezusie Chrystusie, ile o mężu wysokiéj mądrości, z którym nikt zrównać się nie może; ile że jego cudowne z Dziewicy narodzenie, i zupełnie Boskie poświęcenie się jego za nas, nadały najwyższą powagę jego nauce, która za jego przy kładem napełnia serca pogardą dóbr doczesnych dla osiągnienia nieśmiertelnéj nagrody. Lecz jak świętą miałoby tajemnicę: „Słowo ciałem się stało“ tego nawet domyślić się nie mógłem. Uczyło mnie tego podanie tylko o nim napisane, że jadł, pił, spał, chodził, że równie radości jak smutku doznawał, z ludźmi rozmawiał; stąd jasno pojąłem, że to ciało z twojém słowem tak jedynie połączyć się mogło: jak z duszą i myślą ludzką. Ale któż to pojąć może? każdy, ktokolwiek poznaje nieodmienność Słowa twojego; jużem ją wtedy poznał ilem zdołał, i żadnego