wpadł na pisma innych filozofów, pełnych kłamstwa i omamienia, nauczycieli „podług elementów tego świata;“ ile że te księgi napomykają nam i prawie wszędzie zalecają Boga i Słowo jego. Potém, aby mnie do pokory Chrystusa, „zakrytéj przed mądremi, a objawionéj maluczkim “ skutecznie zachęcił, odświéżył sobie w pamięci wszystko o tymże Wiktorynie, którego on znał w czasie swojego w Rzymie pobytu w zażyłéj z nim będąc przyjaźni; co mi o nim opowiadał, tego nie zamilczę, gdyż to jest nieocenionéj twéj łaski dowodem. Wiktoryn, szanowny ten starzec tak wysoko uczony, i we wszystkich nadobnych umiejętnościach najbieglejszy, który tak wiele pism filozofów czytał, roztrząsał i wyjaśniał; mistrz tylu szlachetnych i oświeconych senatorów; któremu chwała jego nauczania, wysłużyła nader rzadką sławę w oczach obywateli miasta całego świata: wystawienie dlań posągu na rzymskim rynku; aż do schyłku wieku swojego czciciel bałwanów, ucześnik ofiar świętokrackich, którym wtedy wszyscy prawie rzymscy patrycyuszowie z nadętością cześć oddawali; a lud haniebnie był uniesiony hołdem ku ubóstwionym potworom: ku Izie i wszechrodnemu bogu, i Anubisowi szczekaczowi, którzy pewnego czasu broń przeciw Neptunowi, Wenerze i Minerwie podnieśli, a zostawszy zwyciężeni, Rzym zwycięzki czynił im błagalne ofiary. Tych tedy obrzydliwych bogów Wiktoryn przez wiele lat ziemsko–brzmiącemi usty szumnie obraniał; rzadki to nader dziw! że ten szanowny starzec nie wstydził się zostać uczniem Chrystusa, i jakby dziecięciem do przyjęcia źródła chrztu ś., skłonił on swoję głowę do jarzma pokory ś., a dumne swoje czoło pod obelżywość krzyża!
O Panie, Panie „któryś nakłonił niebios i zstąpiłeś, dotknąłeś gór, a dymem się zakłębiły[1];“ przez jakież to pobudki wemknąłeś się do téj duszy? Czytał on, jak mi mówił Symplicyan, Pismo ś. i wszystkie pisma chrześcian
- ↑ Ps. 143, 5.