Strona:Wyznania świętego Augustyna.djvu/198

Ta strona została przepisana.

bywa nieprzyjaciel zbawienia w tym, którego silniéj opanował, i przez którego wielu innych posiada. Mocniéj on trzyma wielkich ludzi pychą ich sławy, a przez nich trzyma pospólstwo, powagą ich przykładów.
Jakoż, z im większą przyjemnością wyobrażano sobie nawrócone serce Wiktoryna, w którém jakby w niedobytéj twierdzy zamknął się szatan; i język Wiktoryna, którym jakby mocnym i ostrym pociskiem tak wiele dusz pozabijał: tym więcéj weselić się przystało synom twoim, „że nasz król związał mocarza, i że widzieli jego sprzęty onemu wydarte do oczyszczenia i poświęcenia ku czci twojéj[1]“ aby się stały użyteczném narzędziem Panu, zgotowaném na wszelką sprawę dobrą[2].“




ROZDZIAŁ V.
Zły nałóg jego życia był mu do nawrócenia się główną przeszkodą.

Kiedy mi twój sługa Symplicyan opowiadał to wielkie zdarzenie o Wiktorynie, żywo zapaliłem się pochopem do naśladowania tak budującego przykładu; bo ten był opowiadającego zamiar. A gdy dodał że za czasów Juliana cesarza, jego edyktem zabroniono Chrześcianom nauczać literatury i sztuki wymowy, Wiktoryn został posłuszny temu prawu, i wolał opuścić raczéj wymowną szkołę, niżeli słowo twoje „którém języki niemowląt czynisz wymowne[3]“ nie tyle wydawał mi się mężnym, ile szczęśliwym, że taką znalazł sposobność odpoczynku, w którym się cały tobie poświęcił.

Do takiego to odpoczynku wzdychałem, skrępowany nie cudzéj ręki więzami, lecz méj własnéj woli kajdanami. Szatan trzymał w swoich ręku moję wolę, i z niéj ukuł mi

  1. Mat. 12, 29.
  2. Tym. 2, 21.
  3. Księ. mądr. 10, 21.