Strona:Wyznania świętego Augustyna.djvu/204

Ta strona została przepisana.

nowiłem służyć Bogu, i to niezwłocznie téj godziny i na tém miejscu poczynam; jeżeli ty ociągasz się iść za moim śladem, nie odwodź mnie od zamiaru. Odpowiedział i drugi, że i on szczérze towarzyszyć mu pragnie w tak chwalebnéj służbie i do tak wielkiéj nagrody. Od razu więc obaj słudzy twoi budować zaczęli wieżę wznoszącą się razem z ich nakładem, który w naśladowaniu ciebie wyłożyli opuszczeniem wszystkiego.
Potycyan tedy i jego towarzysz, przy końcu swéj przechadzki w innéj połaci ogrodu, szukając swych towarzyszów, przyszli do tego ustronia i upomnieli ich, że już nadszedł czas powrotu, ponieważ dzień ku wieczorowi się nachylał. Lecz oni opowiedzieli im swój zamiar i życia upodobanie, oraz jakim sposobem taka wola w nich wznieciła się i ugruntowała; prosili przyjaciół, aby się nie opiérali ich postanowieniu jeżeli dzielić nie chcą z niemi spólnego życia. Ci atoli nie zmieniając dawnego zawodu swego życia, rozrzewnili się jednak do łez nad niemi; mówił Potycyan, nabożnie powinszowali im, modlitwom ich polecili się: „a sercem po ziemi pełzając“ odeszli do pałacu; owi zaś serca swoje do nieba przywiązując w ubogiéj klasztornéj chacie zamieszkali. Obaj byli zasłębieni, których oblubienice, skoro tę wieść usłyszały, podobnie poświęciły tobie swoje dziewictwo.




ROZDZIAŁ VII.
O mocnem wzruszeniu jego duszy w czasie Potcyana powieści.

Potycyan opowiadał to zdarzenie, ale ty Panie w czasie jego mowy obracałeś mnie naprzeciw mnie samemu[1], zasłoniłeś mój grzbiet, przed który siebie stawiałem, kiedym

  1. Tu Augustyn żywo zastanawiał się nad sobą i rozważał niecne uczynki swoje.