chodzący głos, jakby pacholęcia lub dziewczynki, który śpiewał i często powtarzał: „Weź, Czytaj! Weź, Czytaj!“ Zaraz zmieniła się twarz, i ukoił się żal, począłem usilnie dochodzić myślą, jeżeliby to nie było powtarzanie strofy przy końcu jakiego wiérsza w grze, pomiędzy dziećmi używanego: alem nic podobnego nie słyszał, anim wzniecił w méj pamięci. Wstrzymałem napływ łez moich i wstałem z ziemi, nic innego w tém nie uważając jedynie Boskie polecenie, abym otworzył księgę apostoła, i czytał piérwszy rozdział na który trafię. Słyszałem o Antonim, gdy przypadkiem wszedł do kościoła i trafił na czytanie ewangelii: że przyjął jakby do siebie powiedziane te słowa: „Idź sprzedaj wszystko co masz i daj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie, a przyjdź i pójdź za mną[1]“ i że takową poradą został zaraz do ciebie nawrócony.
Prędkom więc powrócił na to miejsce, gdzie Alipiusz siedział: bom, wstając z niego, położył na niém książkę apostoła. Wziąłem ją, otworzyłem i cicho czytałem rozdział, na który najprzód rzutem oczu moich trafiłem: „Nie w biesiadach i pijaństwach, nie w łożach i niewstydliwościach, nie w zwadzie i zazdrości: Ale się obleczcie w Pana Jezusa Chrystusa; a starania o ciele nie czyńcie w pożądliwościach[2].“ Nie chciałem czytać daléj, ani tego nie było potrzeba. Zaledwom skończył tych wiérszów czytanie, jakby światłem przekonania w mojém sercu rozlaném, rozproszone zostały wszystkie ciemności powątpiewań moich.
Wtedy założyłem miejsce w książce palcem lub innym jakimś znakiem, czego nie pamiętam, zawarłem ją, i z spokojną już twarzą powiedziałem wszystko Alipiuszowi. On niemniéj oznajmił mi co się w nim działo, czegom nie wiedział. Żądał widzieć ten ustęp, który czytałem; pokazałem mu, a daléj czytając niżeli ja, przyszedł do następujących wyrazów, których nie uważałem: „A słabego w wierze przyj-