Strona:Wyznania świętego Augustyna.djvu/224

Ta strona została przepisana.

Cokolwiek bądź oznacza owo łono Abrahama, tam żyje mój Nebrydyusz, mój słodki przyjaciel, a twój Panie z wyzwoleńca syn przybrany, tam żyje niezawodnie. Bo któreż inne może być godniejsze dla téj duszy miejsce? Żyje on zapewne w tym szczęścia zakresie, o którym czynił mi tyle zapytań, mnie nikczemnemu i bez doświadczenia człowiekowi. Już on nie nastawia ucha swojego ustom moim, ale swoje duchowne usta przytyka do źródła twojego, i gasi w niém spokojnie twoją mądrością swoje pragnienie, szczęśliwy bez końca! I nie mniemam aby nią opajał się aż do zapomnienia o mnie, skoro ty Panie, którym on poi się, chowasz mnie w swéj pamięci.
W takiém byliśmy z Alipiuszem położeniu: cieszyliśmy Werekunda smutnego z nawrócenia naszego, zachowując ścisłą z nim przyjaźń, upominaliśmy go, aby zupełnie stan swój zachował i prowadził życie w związkach małżeńskich. Nebrydyusza zaś wyglądaliśmy, rychło pójdzie za naszym śladem, bo tak blisko nas był swojém nawróceniem, i byłby to już prawie uczynił, gdyby się nie były owe kilkanaście dni nareszcie skończyły, które się nam niecierpliwie oczekującym wolnego odpoczynku, w którymbyśmy zdolni byli z pełnéj miłości śpiéwać: „Tobie rzekło serce moje, szukało cię oblicze moje, oblicza twego Panie szukać będę[1],“ nader liczne i długie wydawały.




ROZDZIAŁ IV.
Mieszka na wsi ze swojemi przyjaciołmi, i zajmuje się pilnie czytaniem psalmów; boleść jego zębów zaraz po modlitwie ustaje.

Przyszedł nareszcie ów błogi dzień, w którym od nauczania Retoryki rzeczywiście uwolnić się miałem, od czego już dawniéj w méj myśli byłem uwolniony; i zostałem wolny.

  1. Ps. 26, 8.