śpiéwane były, na zniszczenie pychy ludzkiego rodzaju! Są one wprawdzie po całym świecie śpiéwane; „a nie masz, ktoby się mógł zakryć od gorącości twojéj[1].“
Jakżem się bardzo, lecz z boleścią serca mojego gniewał na Manicheuszów? jakie niemniéj politowanie nad niemi obudzała we mnie ich niewiadomość o tych tajemnicach, i zbawiennych lekarstwach; oraz nad zapaloném ich szaleństwem przeciw „antidotum,“ zaradczemu wcześnemu środkowi, któreby do rozumu było ich przywiodło. Chciałem tego, by wtedy byli mi obecnemi, jeżeliby mimo méj wiedzy byli mnie słuchali; mój głos i twarz moję uważali; gdym w owém wiejskiém zaciszu czytał psalm czwarty, i co ze mnie ten psalm uczynił: „Kiedym cię wzywał, wysłuchałeś mnie Boże sprawiedliwości mojéj, w uciśnieniu rozprzestrzeniłeś mi; zmiłuj się nade mną Panie a wysłuchaj modlitwę moję[2].“ O! żeby mnie byli mimo méj wiedzy słuchali, jeżeliby słuchać chcieli, nie w tém jednak mniemaniu, że do nich te uwagi stosuję, któremi przerywałem słowa psalmu; inaczéjbym zapewne był mówił, wiedząc że mnie widzą i słyszą, a chociażbym z tém uczuciem był mówił, nie byliby zapewne tak pojęli uczucia mojego, z jakiém mówiłem je ze sobą, i do siebie przed oczyma twojemi, z czułą serca mojego poufałością. Zadrżałem z bojaźni, i zarazem zawrzałem nadzieją i radością w twojém miłosierdziu o Ojcze! Te uczucia méj duszy wydawały się przez moje oczy i głos mój, gdy obróciwszy się do nas duch twéj miłości mówi nam: „Synowie człowieczy, pókiż ciężkiego serca, przecz miłujecie marności i szukacie kłamstwa[3]?“ Niestety czyliż nie miłowałem próżności i nie biegałem za kłamstwem? „Ty jednak Panie jużeś wywyższył świętego twojego wskrzeszając go od umarłych i po prawicy twojéj umieszczając[4], z kąd posłać miał obiecanego Pocieszyciela, Ducha prawdy[5] i już go był posłał, alem nie wiedział.