Już go posłał, ponieważ po zmartwychwstaniu i na niebiosy wstąpieniu już był uwielbiony. Albowiem „przedtém Duch nie był jeszcze dany, bo Jezus nie był uwielbiony[1].“ A prorok wola: „pókiż ciężkiego serca? przecz miłujecie marność i szukacie kłamstwa? Wiédzcież, iż dziwnym uczynił Pan świętego swojego[2].“ Woła: Dopókiż? Woła: Wiédzcież! Oto ja w długiéj niewiadomości miłowałem próżność, i usilnie szukałem kłamstwa! Dlategom usłyszał i zadrżał z bojaźni przypominając sobie, że byłem jednym z liczby tych, których te słowa strofują. Urojenia bowiem, które brałem za prawdę, próżnością i kłamstwem były napełnione. Jakże wielu wyrazami mocno i głęboko zagrzmiał mój głos w bolesném rozpamiętywaniu mojém swych błędów! gdyby na ten głos byli swych uszu nastawili, którzy dotąd jeszcze miłują próżność, i gonią za kłamstwem! byłby ich pewnie zatrwożył, możeby z womitami swój błąd z siebie wyrzucili, tybyś wysłuchał wołania ich z głębi serca podnoszące się ku tobie, ponieważ prawdziwą ciała śmiercią umarł za nas ten, który się za nami do ciebie wstawia.
Czytałem daléj: „Gniewajcie się a nie grzeszcie“ jakże temi wyrazami żywo byłem poruszony mój Boże, nauczywszy się już przedtém gniewać na siebie o przeszłe uczynki moje, abym w przyszłości nie grzeszył. I słusznie gniewałem się, bo to nie inna natura, czyli plemie ciemności, we mnie grzeszyło, jak to utrzymują, którzy nie gniewają się na siebie „i skarbią sobie gniew w dzień gniewu i objawienia sprawiedliwego sądu twojego[3].“
Szczęśliwość i dobra moje nie były już zewnątrz na świecie, anim ich szukał w tém słońcu okiem cielesném. Którzy swéj roskoszy zewnątrz siebie szukają, rozpraszają się jak dym, i jako woda rozlewają się na przedmioty widome i doczesne; lecz wygłodniałą swoją myślą samych tylko znikomych postaci kosztują. O gdyby oni głodem swoim