osłabieni, uczuli, tę potrzebę i zawołali: „któż nam okaże dobra?“ O gdyby nastawili ucha na odpowiedź noszę: „naznamionowana jest nad nami światłość oblicza twojego Panie[1]. „ Nie jesteśmy wprawdzie światłem które każdego człowieka oświeca[2]“: lecz od ciebie jesteśmy oświeceni, iż „będąc niekiedy ciemnościami, byśmy w tobie światłością się stali[3]“.
O gdyby widzieli to wewnętrzne światło, nigdy niezagasłe; jakżem się gniewał, żem go już kosztował a okazać im go nie mogłem; gdyby przynieśli mi swoje serce, które widzą swemi oczyma od ciebie odwrócone, i zapytali się; „któż nam okaże dobra?“ Tam albowiem, tam gniewałem się na siebie w tajnéj łożnicy mojéj, gdzie żywą przejęty żałością, czyniłem ci ofiarę zabijając stare życie moje rozpoczynałem moje odnowienie z mocną nadzieją na łonie twéj dobroci; tam zacząłem kosztować twéj słodyczy; tam serce moje prawdziwą napełniłeś radością. Wykrzyknąłem z uciechą czytając tę prawdę zewnątrz wewnętrznym sensem potwierdzoną; i nie chciałem rozrywać się wielością dóbr ziemskich, ani być utratnikiem czasu, ani jego ofiarą, skoro wieczna prostota opatrzyła mnie „innym rodzajem zboża i wina, i oliwy[4].“
A następujący wiérsz wywodził z serca mojego długie wołanie: „Och w jego pokoju! Och w nim samym!“ O szczęśliwe słowo: „W pokoju pospołu będę spał i odpoczywał?“ I któż nam sprzeciwić się zdoła, gdy się spełnią inne słowa pisane: „śmierć jest pożarta w zwycięztwie[5].“ I ty jesteś tą potężną istotą, która nie zmienia się nigdy; w tobie prawdziwy odpoczynek i zapomnienie zupełne wszystkich prac i trudów; ponieważ nie kto inny jedynie ty, i nie dla innego celu, tylko dla osiągnienia ciebie samego „Panie osobliwie w nadziei postanowiłeś mnie.“ Czytałem i coraz bardziéj