Strona:Wyznania świętego Augustyna.djvu/257

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ VI.
To wié z pewnością, że kocha Boga.

Z całą pewnością sumienia mojego, wiem Panie, że cię kocham. I czyliż niebo i ziemia, i wszystko co w sobie obejmują, nie wołają zewsząd na mnie, bym cię koniecznie kochał i mówić nie przestają wszystkim ludziom tak: „iż nie mogą być wymówieni[1].“ Lecz daleko silniéj głos miłosierdzia twego odzywa się wewnątrz w tym, „komuś jest miłościw, a miłosierdzie uczynisz, nad kim się zlitujesz[2].“ Inaczéj; niebo i ziemia głuchym opowiadają twoję chwałę.
Cóż tedy kocham, ciebie kochając? Nie kocham żadnego kształtu ciała według jego rozciągłości, ani sławy według czasu, ani jasności światła, owego przyjaciela oczu naszych, ni słodkiéj melodyi śpiewów, ni przyjemnego zapachu kwiatów i wonnych olejków, ni manny, ni miodu, ani żadnych członków miłych dla roskoszy ciała.
Nie to kocham, kochając Boga mojego. Kocham jednak pewną światłość, jakąś melodyę, jakiś zapach, pewny pokarm, jakowąś niepojętą roskosz kiedy kocham Boga mojego; światłość, śpiéw, zapach, smak, lubość, według mnie wewnętrznego człowieka; gdzie jaśnieje dla méj duszy, co miejscem nie objęte, gdzie brzmi co z czasem nie ulata; pachnie czego wiatr nie rozprasza; smakuje to, czego obżarstwo nie zmniejsza, gdzie powab przywiązuje się do roskoszy, od któréj go sytość nie odłącza.

To jest, co kocham, gdy kocham Boga mojego. Ale cóż to jest rzeczywiście? Zapytałem o to ziemi, i odpowiedziała: „tém nie jestem;“ i wszystkie twory, które w swém łonie piastuje, to samo zeznały. Zapytałem się morza i przepaści, i pełzających istót żywotnych, odpowiedziały: „nie jesteśmy twoim Bogiem, szukaj go nad nami.“ Zapytałem się wiatrów, ale całe powietrze z swojemi mieszkańcami

  1. Rzym. 1, 20.
  2. r. 9, 15.