były poznane[1].“ Lecz ujęci miłością stworzeń, stają się ich niewolnikami, przeto, jako niewolnicy nie mogą być ich sędziami.
Nie odpowiadają one samym tylko zapytującym ich, jeżeli zarazem rozwagą swoją nie sądzą o nich; ani téż głosu swojego, czyli przyrodzonéj postaci swojéj nie odmieniają, jeżeli jeden tylko widzi je, drugi zaś widząc zarazem pyta ich: jakoby inaczéj jednemu, a inaczéj się drugiemu wystawiały; ale jednakim sposobem się okazując: owemu milczą, temu zaś mówią. Lecz owszem, do wszystkich one zarówno przemawiają tym samym językiem; ale ci tylko je rozumieją, którzy ich głos zewnątrz słyszany porównywają z wewnętrzném prawdy świadectwem. Prawda bowiem mówi mi: Bogiem twoim nie jest niebo, ani ziemia, ani żadne ciało. Natura ich wyraźnie mówi do oczu widzącemu je; że każda wielkość ciała w swéj części mniejsza jest, od swéj całości. Ale ty lepsza i wyższa jesteś nad to wszystko, do ciebie to mówię o duszo moja, bo ty życiem krzepisz twoje ciało, czego żadne ciało drugiemu ciału nie daje. „Twój atoli Bóg sam jeden życia twojego jest życiem[2].“
Cóż więc kocham gdy kocham Boga mojego? Któż to jest, co nad głową méj duszy panuje? Dusza moja posłuży mi za szczebel, po którym wzniosę się ku niemu. Przejdę tę żywotną siłę, która mnie łączy z mojém ciałem, a swoim ożywnym sokiem członki napełnia. Za jéj przewodnią nie najdę Boga mojego: bo niemniéj nalazłby go „koń i muł, którzy rozumu nie mają[3],“ a téj saméj siły żyją pierwiastkiem.
Inna jest siła, która nie tylko ożywia, ale i czuciem obdarza ciało moje, które udziałał mi Pan, zakazując oku, aby