czynę przypisać im należy, że mimo szczerego ich pragnienia, ustawiczna owa walka, w któréj „ciało pożąda przeciwko duchowi, a duch przeciwko ciału, aby nie czynili co chcą[1]“ skłaniają — swoję wolę do przyjemnych rzeczy zgadzających się z ich słabością, i na nich przestają w niedostatku takiéj woli, jakaby im udzielała siły w ich słabości do osiągnienia wyższego dobra.
Niech mi wolno będzie zapytać się wszystkich, czyli sobie życzą cieszyć się raczéj prawdą niżeli fałszem? i tu dłużéj namyślać się nie będą jak w odpowiedzi: na zagadnienie: czyli chcą być szczęśliwemi? Bo życie szczęśliwe jest uciechą z prawdy pochodzącą. Ta jest rzetelna roskosz cieszyć się w tobie, który szczerą prawdą jesteś o „Boże! oświecenie moje, oblicza mego zbawienie, mój Boże[2].“ Tego to życia szczęśliwego wszyscy chcemy, tego życia które samo jedno tylko jest szczęśliwe, wszyscy pragniemy, wszyscy chcemy pociechy z prawdy.
Widziałem bardzo wielu, którzy oszukać chcieli, alem nie widział nikogo, któryby chciał być oszukanym. Gdzież tedy poznali tę szczęśliwość życia, jeżeli nie tam gdzie niemniéj prawdę poznali? ponieważ miłują prawdę nie chcą przeto być oszukanemi. Nie mogą kochać życia szczęśliwego, które niczém nie jest inném, tylko pociechą z prawdy, jeżeli nie kochają zarazem i prawdy. Aniby ją kochali, gdyby pamięć ich żadnego wyobrażenia o niéj nie chowała.
Dla czegóż więc nie szukają swojéj uciechy wprawdzie, by w niéj swoję rzetelną szczęśliwość znaleźli? Dla tego pewnie, że silniéj zajmują się próżnościami, które więcéj zrządzają im nieszczęśliwości, niźli ich szczęściem, o którém słabo sobie przypominają. „Jeszcze przez mały czas jest światłość między ludźmi, niech więc chodzą, póki im przyświeca, żeby ich ciemności nie ogarnęły[3].“ Ale czémże się dzieje, że „prawda rodzi nienawiść?“ Skąd pochodzi, że ludzie