Strona:Wyznania świętego Augustyna.djvu/292

Ta strona została przepisana.

sem, i z właściwą harmoniją są śpiewane; z tego ustanowienia wielki znowu użytek wywodzę. Tak więc waham się pomiędzy niebespieczeństwem przyjemności, a doświadczeniem użytku; i bardziéj skłaniam się, acz nie zupełnie ze stanowném zdaniem, do potwierdzenia obyczaju śpiewania w kościele; by roskoszą uszu, słabsze twych prostaczków umysły, żywszém uczuciem do pobożności pobudzone zostały. Gdy mi się jednak trafi, że mnie śpiew żywiéj rozczula niżeli sama treść rzeczy śpiewanéj, wyznaję, że to jest grzéch, który na karę zasługuje, i wolałbym wtedy nie słyszeć śpiewów.
Owóż gdzie jestem. Płaczecie ze mną ale płaczecie i za mnie wy zwłaszcza, którzy w gruncie serca waszego upatrujecie żywe źródło dobrych uczynków, z którego one pochodzą. Albowiem, którzy tam nie szukacie go wcale, nie poruszają was te rozrzewnienia. Ale ty Panie Boże mój przed którego oczyma stałem się trudném dla siebie zagadnieniem, a tém jest własna słabość moja; wysłuchaj, obacz i rzuć na mnie okiem litości, a racz mnie uzdrowić.




ROZDZIAŁ XXXIV.
O roskoszy oczu.

Zostaje roskosz oczu ciała mojego, o któréj ogłaszam moje wyznania, których niech słuchają uszy kościoła twojego, uszy bratniéj pobożności; abym dokonał mowy o wszystkich pokusach ciała, które jeszcze kołatają do mnie wzdychającego i żądającego „być przyobleczonym mieszkaniem, które jest z nieba[1].“

Rozmaite a piękne postacie, jasne i przyjemne kolory podobają się oczom. Niech dusza moja nie przywiązuje się do tych przedmiotów, niech ją zupełnie zajmuje Bóg ich Twórca „którego wszystkie dzieła bardzo są dobre“ ale on

  1. II. Kor. 5, 2.