atoli moje życie pełne jest takowych pomyłek, a nieogarnione miłosierdzie twoje jedyną jest nadzieją moją. Gdy bowiem serce nasze jest miejscem, w którém zawiązują się podobne rzeczy, i nosi w swém łonie gromady nasion rozlicznych fraszek znikomych, wtedy zdarza się, że modlitwy nasze często są niemi przerywane i pomieszane, a gdy przed obliczem twojém głos serca naszego do uszu twoich podnieść usiłujemy, nie wiem skąd próżnych myśli napadem, tak ważna sprawa przerwaną zostaje.
Czyliż i to policzyć mam w poczet nic prawie nieznaczących rzeczy, albo nadzieję naszę indziéj położyć mogę, jak tylko w dobrze znaném miłosierdziu twojém, żeś rozpoczął dzieło nawrócenia mojego? Ty Panie wiész jak wiele już odmieniłeś skłonności serca mojego, uzdrawiając mnie najprzód od popędu zemsty: „abyś miłościwie odpuścił wszystkie inne nieprawości moje, byś odkupił żywot mój od zatracenia, i abyś mnie ukoronował miłosierdziem i litościami, i dobrami żądzę moję napełnił[1]. Tyś uskromił bojaźnią twoją, pychę moję, i nachylił karku mojego do jarzma twojego; i teraz noszę je, a ciężar jego jest mi lekkim[2]“ boś to obiecał, i działasz według twéj obietnicy; takiém ono prawdziwie było, o czém nie wiedziałem, gdym się obawiał włożyć je na barki. Ale Panie, który sam jeden bez dumy panujesz, bo ty jesteś sam jeden prawdziwym Panem, i nie znasz nad sobą innego pana, czyliż wykorzenioną została ze mnie w ciągu mojego życia ta trzecia pokusa: chcieć, aby nas się ludzie lękali i kochali nie z innego powodu, jedynie dla roskoszy, która nie jest prawdziwą roskoszą? Takowa próżność jest nędzném życiem, chełpliwością haniebną. Ona