Strona:Wyznania świętego Augustyna.djvu/306

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XLII.
Błądzili dumni, którzy się udawali do odrzuconych aniołów, jako do pośredników pomiędzy Bogiem i ludźmi.

Ale kogóż znajdę tak zdolnego, coby pojednał mnie z tobą? Czyliż mi przystało udać się do aniołów? z jaką prośbą? z jakiemi ofiarami? Słyszałem, że bardzo wielu usiłowało powrócić do ciebie, a nie mogąc tego dokazać sami przez siebie, pokusili się iść za tą mylną drogą, lecz od razu wpadli w ciekawe pragnienie nadnaturalnych widzeń, przez co zasłużyli sobie na szyderstwo z siebie. Dumni, szukali cię z całą nadętością nauki, z pyszném a nieskruszoném sercem; na podobieństwo ich ducha, sprowadzili sobie do wspólnictwa swéj pychy „książęcia mającego zwierzchność na tém powietrzu[1]“ aby czarodziejskiém omamieniem zwodził ich szukających Pośrednika, i dusz swoich lekarza, którego tam nie znaleźli; bo to był „djabeł przemieniający się w anioła światłości[2].“

Bardzo tém zwodzone było ich pyszne ciało; że zwodziciel nie był ciałem odziany. Byli to ludzie śmiertelni i grzészni, ale ty Panie, z którym pojednania się dumnie szukali sposobu, jesteś nieśmiertelny i bez grzechu. Wypadało więc, Pośrednikowi pomiędzy Bogiem i pomiędzy ludźmi, mieć coś podobnego Bogu, i coś podobnego ludziom. Jeżeliby zupełnie był ludziom podobny, dalekim byłby od Boga, a jeżeliby zupełnie Bogu był podobny, dalekim byłby od ludzi, więcby nie był pośrednikiem. Ten tedy fałszywy i zawodny pośrednik, któremu tajemna sprawiedliwość twoja dozwala zwodzić ludzką pychę, ma pewną rzecz wspólną z człowiekiem, to jest: grzech; żąda on niemniéj mieć nieco wspólnego z Bogiem; że nie jest ciała śmiertelnością obciążony, za nieśmiertelnego się tedy udaje. Lecz „jako śmierć jest żołdem grzéchu;“ tak przeto przez grzéchu

  1. Efez. 2, 2.
  2. II. Kor. 11, 14.