Ale Panie, ty Posiadaczu wieczności, czyliż ci to niewiadome, co mówię do ciebie? Albo do niejakiego czasu tylko widzisz to, co się w czasie dzieje? Pocóż tedy rozwodzę się przed tobą z tylu upłynionych rzeczy opowiadaniem? Nie dla tego zapewne, abyś się o nich dowiedział ode mnie, ale żebym równie w mojém sercu, jako i w sercach moich czytelników rozniecił nowéj miłości uczucie ku tobie; abyśmy razem z radością zawołali: „Wielki jest Pan i niewysławiony[1].“
Jużem to powiedział, i jeszcze mówię, że moja miłość twoją miłością zagrzana podała myśl podobną. Albowiem modlimy się, chociaż Prawda mówi nam: „Wié ojciec wasz czego potrzebujecie piérwéj niżbyście go prosili[2].“ Tobie uczynione wyznanie mojéj nędzy i twego miłosierdzia nade mną miłość moję ku tobie okazuje, abyś dokonał rozpoczętego wybawienia mojego, i wywiódł mnie ze stanu méj nędzy a wprowadził do siebie najwyższéj szczęśliwości naszéj. Boś ty powołał nas do siebie z nakazem: „abyśmy byli ubo-