dzy w duchu, łagodni, łez miłośnikami, byśmy łaknęli i pragnęli sprawiedliwości, miłosierni nad nędzą bliźniego, byśmy byli czystego serca i pokój czyniący[1].“ Oto, podług méj siły i woli wszystko wynurzyłem przed tobą, boś ty tego piérwszy chciał: „abym wyznawał ciebie Pana Boga mojego, boś dobry, bo na wieki miłosierdzie twoje[2].“
Czyliż moje pióro będzie zdolném i wystarczającém narzędziem opisać i ogłosić wszystkie twoje natchnienia, zbawienne postrachy, pociechy i tajemne twoje skazówki, któremi przywiodłeś mnie do urzędu opowiadania słowa twojego, i do szafowania twojemi Sakramentami? A chociażbym to wiernie i porządkiem opowiedzieć zdołał, każda chwilka czasu, drogo mnie kosztuje, ponieważ oddawna „zapalam się pragnieniem rozmyślać w zakonie twoim[3]“ i w téj rozwadze prawa twojego, wyznać przed tobą umiejętność i nieumiejętność moję: piérwsze owe promienie oświecenia mnie twojego, i szczęty ciemności, które jeszcze w méj duszy panują, póki słabość moja od mocy twojéj nie zostanie pochłonioną. Nie chcę tego, aby mi na czém inném schodziły godziny, które zbywają mi od koniecznéj potrzeby zasiłku ciała, od zatrudnień umysłowych i od służby, którą dłużni jesteśmy ludziom, jako i któréj nie dłużniśmy a jednak ją pełnimy.
„Panie Boże mój! słuchaj pilnie głosu modlitwy mojéj[4]“ niech miłosierdzie twoje wysłucha méj duszy pragnienie, albowiem nie dla samego pożytku mojego zawrzało we mnie, ale moje serce niemniéj bratnią miłością jest napełnione; i ty Panie widzisz, że ono takiém jest niezawodnie. Niechże więc ofiaruję tobie usługę myśli i mowy mojéj, którą