będzie przyszłym; nie będzie długim, bo tego jeszcze nie ma, coby miało być długiém. A jeżeli w tym momencie dopiéro być ma długi, gdy z przyszłości, czém jeszcze nie jest, być poczyna i teraźniejszym stawać się, żeby mógł długim być: nie wypuszczajmy tego z pamięci cośmy powiedzieli, że czas obecny powyższemi wyrazami głośno woła na nas: „Nie mogę być długim.“
A jednak Panie postrzegamy i czujemy przeciągi czasów i porównywamy je pomiędzy sobą mówiąc, że jedne są dłuższe a drugie krótsze; niemniéj mierzymy ich różnicę i dowodzimy, że ten czas dwa razy, albo trzy razy, albo raz dłuższy jest od owego, lub równość mu przyznajemy. Ale to jedynie mijające upływy czasów mierzymy postrzeżeniem naszém, bo przeszłe, których już nie ma, albo przyszłe, które jeszcze nie nadeszły, któż przemierzyć zdoła, któż rozumnie sądzić może, aby nicość była mierzona? W samym tylko swoim przechodzie dozwala się czas postrzegać i mierzyć; skoro już przeminął, mierzyć go nie można bo już nie istnieje.
Badam tylko dobry Ojcze, ale nie twierdzę; mój Boże bądź sędzią i przewodnikiem badania mojego. I któż odważy się powiedzieć mi, że nie ma trzech czasów? jak nas tego jeszcze w młodości naszéj uczono; jakośmy młodzież nauczali, to jest: przeszłego, teraźniejszego i przyszłego; ale że sam tylko jest teraźniejszy, z uwagi, że wcale nie ma owych dwóch czasów? Alboż raczéj przyznać nie należy, że są te