wadzając z niczego prawie nicość pozwoliłeś wynurzyć się z niéj tak wielkiemu dziełu, które synowie ludzcy podziwiają.
Wielkim zaiste jest podziwem to niebo materyjalne, ów firmament rozciągniony pomiędzy wodami a wodami, któryś drugiego dnia po wyprowadzeniu światła twórczém Słowem twojém udziałał, mówiąc: „Niech się stanie, i tak się stało;“ tę niezmierną planetarną przestrzeń nazwałeś niebem, ale niebem téj ziemi i morza, któreś trzeciego dnia utworzył, odziawszy widzialną postacią tę niekształtną materyję przed wszelkim dniem piérwéj jeszcze udziałaną. Jużeś ty stworzył i niebo, jeszcze przed zawiązkiem dnia; ale to było niebo naszego nieba, boś: „na początku stworzył niebo i ziemię.“ Ziemia tedy przez ciebie stworzona, była materyją niekształtną, ponieważ niewidomą była i pomieszaną, ciemną przepaścią. Z téj więc niewidzialnéj ziemi i nieurządzonéj, z tego niekształtu, z téj prawie nicości, wyprowadzić miałeś wszystkie istoty, z których składa się ten świat niestały i pomieszany, jakby się z nich nie składał: na tym świecie daje się jawno widzieć odmiana, która w nas i czucie sprawia i miarę czasów podaje; bo z odmian rzeczy rodzą się czasy, kiedy zmieniają się i przemijają postacie, których początkiem jest pierwotna materyja, owa ziemia niewidoma.
Ale i Duch Ś. ów nauczyciel Mojżesza, wielkiego sługi twojego, gdy mówi żeś na początku stworzył niebo i ziemię, nic nie namienia o czasach, i dnie zamilcza. To bowiem niebo nad niebiosami, któreś na początku udziałał, jest pewném rozumném stworzeniem, a lubo tobie Trójco nie jest współwieczne, jest jednak ucześnikiem wieczności; a nieopowiedziana jego szczęśliwość oglądania twojego oblicza, wstrzy-