przepaścią ciemności;“ z tą jednak różnicą: aby przez ziemię niewidomą i pustą, rozumiano materyję z ciał złożoną przed przybraniem właściwego kształtu; a przez ciemności nad przepaścią rozszerzone, materyję duchowną przed ustaleniem jéj pływającego ruszania się; i oświeceniem z twéj mądrości rzeczoném: „niech się stanie światło.“ Miałby jeszcze inny co powiedzieć, jeżeliby mu się podobało: że te słowa Pisma ś.: „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię,“ nie oznaczają stworzeń niewidomych i widomych, któreby już ukształcone były i udoskonalone w swojém istnieniu, ale dopiéro niekształtne odcienie rzeczy, oraz materyję zdolną przyjąć kształt i stworzystość, w któréj już były społem pomieszane, nieodróżnione jeszcze kształtem i własnościami, te stworzenia, które teraz w porządku właściwym uszykowane, nazywa niebem, albo światem duchownym; i ziemią, albo światem materyjalnym.
Słyszę, i rozważam te różne zdania, „ale nie chcę sprzeczać się słowy, bo spór na nic się nie przyda, jedynie do zwątlenia i skażenia wiary słuchających[1].“ Prawo zaś ku zbudowaniu służy tym, którzy go prawym sposobem używać umieją, albowiem: „koniec jego jest miłość, z czystego serca i sumienia dobrego i wiary nieobłudnéj[2].“ Wiedział dobrze nasz Mistrz Najwyższy, na „których to dwóch przykazaniach osadzić miał cały zakon i proroków[3].“ Ale mój Boże prawdziwie światło wewnętrznych oczu méj duszy, jestże to jaką przeszkodą dla wyznającego z zapałem miłości chwałę twoję, chociaż te słowa rozmaicie tłumaczone być mogą, skoro są prawdziwe? Cóż mi to przeszkadza, powtarzam, że utrzymuję inny sens jako prawdziwy, a kto inny inaczéj