Kiedym wysłuchał te rozmaite zdania i rozważył je głęboko, tedy wedle słabości mojego pojęcia, którą tobie wyznaję mój Boże jéj znawco najlepszy! widzę że zachodzić mogą dwa rodzaje zdań, któremi się różnić możemy w zrozumieniu Pism podanych nam przez najwierniejszych tłumaczów prawdy: piérwszy, jeżeli niezgodne zdania zachodzą o prawdziwości rzeczy; drugi, jeżeli o sensie, jaki nadać chciał pisarz swoim słowom, wątpliwość zachodzi. Co innego albowiem jest dochodzić prawdy w rozbieraniu zagadnienia o stworzeniu rzeczy, a co innego oznaczyć prawdziwy sens, jaki Mojżesz, wielki sługa twéj wiary, przywiązał do słów swoich dla słuchacza i czytelnika. Co się tyczy pierwszéj niezgody, daleko niech ode mnie będą wszyscy, którzy swoje wymyślone kłamstwa za prawdę mają i niemi się trudnią. Podobnie i w drugiéj niech odłączą się ode mnie wszyscy, którzy mniemają, że Mojżesz fałsze popisał. Ale niech się w tobie Panie pokojem i radością połączę z tymi, którzy się prawdą twoją w rozległej miłości nasycają! Z nimi razem pragnę zbliżyć się do zrozumienia słów Pisma twojego, w nich szukać twéj woli, za pośrednictwem woli sługi twojego, którego pióro we wszystkiém było twoim tłumaczem.
Lecz, pomiędzy tak wielu i rozmaitemi tych słów tłumaczeniami, z których każde prawdziwe być może, któż z nas poważy się tak śmiało powiedzieć: oto jest prawdziwa myśl i sens Mojżesza, i on chciał, aby w tym sensie rozumiane było jego opowiadanie, z jaką śmiałością twierdzi,