Strona:Wyznania świętego Augustyna.djvu/369

Ta strona została przepisana.

dzisz? Nie miałbym do urazy żadnego powodu, i odpowiedziałbym mu wyżéj przytoczonym dowodem, albobym obszerniéj dowiódł, jeźliby upartym i niezgadzającym się okazał. Lecz, skoro mi powié: że nie to rozumiał Mojżesz co ty mówisz, ale co ja mówdę, nie zaprzecza jednak prawdziwości w obu sensach naszych; wtedy o mój Boże! jedyne życie ubogich, na którego prawdy łonie sprzeczność nie ma miejsca, rozléj na moje serce rosę łagodności, abym cierpliwie, znosił podobnie mówiących, nie już jako ludzi duchem bożym natchnionych, ale jako czytających w sercu sługi twojego twe zdania; że zaś są ludzie pyszni, myśli Mojżesza niepojmują, więc swoję kochają, nie przeto, żeby prawdziwą była, ale że jest ich własną. Przeciwnie bowiem przyjęliby zarówno inne tłumaczenie prawdziwe, niemniéj jak ja kocham ich wykład, gdy prawdę mówią, nie jako ich mowę, ale że jest prawdziwą, zaczem nie jako ich własną myśl, ale że jest prawdy własnością. Jeżeli zaś kochają prawdę w swojém zdaniu, wtedy ich wykład jest z moim połączony, ponieważ miłośnicy prawdy ze społecznéj żyją ojczyzny. Ale to mniemanie, którém upornie twierdzą, że Mojżesz nie miał tego sensu na myśli, który ja przywodzę, ale ten który oni utrzymują, takowe ich uprzedzenie obraża mnie, i odmiatam je z pogardą. A chociażby ich zdanie było prawdziwe, nierozważne jednak to ich twierdzenie nie pochodzi z nauki, ale ze zbytniéj śmiałości; nie wynurza się ze światła prawdy, ale pycha je wyziewa. Ta jest przyczyna Panie, dla któréj sądy twoje są straszliwe, bo prawda twoja, nie jest ani moją, ani tego lub owego, ale nas wszystkich, których do jéj spółeczności głośno powołujesz, straszliwie upominając nas, aby jéj sobie osobiście nie przywłaszczać, jeżeli nie chcemy pozbawić się jéj na zawsze, bo każdy, kto za własne sobie przyswaja to dziedzictwo, które ty podajesz do używania całéj społeczności, i chce mieć za swoje dobro owę ogólną majętność, takowy od razu odłączony zostaje od