Rzeczone dopiéro materyje wyprzedzają oczywiście co do czasu kształt rzeczy, które z nich są wyrabiane; ale w śpiewie nie tak rozumieć się ma: podczas śpiewania słyszymy dźwięk śpiewu, który nie brzmi wprzód niekształtnie, iżby potem dopiéro miał być na śpiew ukształcony. Co najprzód zabrzmi, to wszystko przemija, i nic z tego nie zostaje coby sztuka wziąść i ukształcić zdołała; dla tego śpiew po dźwięku się toczy, a dźwięk jest jego materyją. Dźwięk przeto ukształca się na śpiew, i jak powiedziałem że materyja dźwięku wyprzedza kształt śpiewu, ale nie wyprzedza jako potęga kształcąca, ponieważ dźwięk nie jest mistrzem śpiewu, ale zależy od harmonijnéj duszy, która śpiew za pomocą swego organu wydaje. Dźwięk nie wyprzedza śpiewu ani piérwszeństwem czasu, bo razem brzmi ze śpiewem, ani piérwszeństwem wyboru, nie jest bowiem zacniejszy dźwięk od śpiewu, ile że śpiew jest to brzmienie wdziękiem ustrojone, lecz służy mu tylko pierwszeństwo początku, bo śpiew nie przyjmuje kształtu przeto, aby się stał dźwiękiem, ale go przyjmuje dźwięk aby się stał śpiewem.
Niech za przewodnią tego przykładu pojmie kto zdoła, że pierwotna materyja wszech rzeczy, najprzód była stworzona, oraz niebem i ziemią nazwana, ponieważ niebo i ziemia zostały z niéj wywiedzione; że jéj utworzeniu nie służy pierwszeństwo czasu, bo kształty rzeczy, i przechody z jednego kształtu do drugiego stanowią czasy, lecz ona była niekształtną, i już w zawiązku czasów razem się spostrzega. Aczkolwiek na ostatnim stopniu istot umieszczona (bo niekształtność nieskończenie jest niższa od zacności kształtu), mówićby jednak o niéj trudno, jeźliby nie nadano jéj przede wszystkiém, jakby pierwszeństwa czasu, i poprzedzona jest wiecznością Twórcy, który ją z nicości wywiódł, by z niéj innym rzeczom dał istnienie.